Chociaż na czackiej scenie lśni wiele talentów, najjaśniej błyszczącym światełkiem w naszym organizacyjnym tunelu jest bez wątpienia tegoroczna szefowa. To ona prowadzi nasz festiwal do pełnego "oświecenia", sama wyznając zasady kultury (zwłaszcza artystycznej) oraz pełnego optymizmu. Nie było jeszcze chyba nigdy bardziej roztańczonej szefowej - jeśli więc na korytarzu przyuważysz wywijającą zgrabnie osóbkę, skocznym krokiem przemierzającą szkolne kondygnacje, uśmiechnij się szeroko, bo to na pewno nasza szefowa! Zresztą, powodów do radości z jej widoku jest wiele - nie ma bowiem w Czackim bardziej przyjaznej i otwartej duszyczki niż "Pronia", która nawet gdy się denerwuje robi to z uśmiechem na twarzy. Uśmiech w ogóle jest jej nieodłącznym towarzyszem, a śmieje się tak perliście i promiennie, że dźwięk ten niesie się po całej szkole i poprawia wszystkim humor. Nasza szefowa, ponad teatralne fascynacje, jest także miłośniczką wszystkiego, co kulturalne; prawdziwą intelektualistką - muzealne wypady są u niej na porządku dziennym. Swoje serce zaś oddała całkowicie historii sztuki, co najwyraźniej było jej pisane od zawsze - mieszka bowiem na ulicy nazwanej adekwatnie Koryncką. O swojej ulicy oraz o całym Wawrze, którego to Koryncka jest częścią, szefowa ma wiele do powiedzenia - i to w samych superlatywach. Jednak drugim jej domem (jak głosi wycieraczka, a my powtarzamy) zawsze będzie Czacki - to tu współtworzy Kuriera Kulturowego oraz pracowicie czuwa nad naszym festiwalem. Wiecznie zabiegana, ze swoim nieodłącznym ipadzikiem w ręce łączy biznes i naukę, a każde zadanie wypełnia skrupulatnie i z humorem. To prawdziwie wielozadaniowa dziewczyna!
Charyzmatyczny i nietuzinkowy, tegoroczny szef znany jest ze swojej miłości do teatru, a także rozlicznych talentów z nim związanych. Przemierzając korytarze Czackiego w swojej zielonej bluzie, równie zielonym szaliku i (o dziwo!) zielonopodobnym płaszczu, czuć od niego radosny zielony nastrój, aktorską skłonność do dramatyzmu, intelektualny powiew erudycji (i to nie pseudo), a także rozrywkowego ducha. Nie dramaty są jednak jego forte podczas naszego zacnego festynu, ale raczej im zapobieganie - zorganizowany i konkretny, szef nie toleruje przekraczania deadline'ów, a każdy grafik skrupulatnie wypełnia i zatwierdza. Sprawdza się więc zarówno na scenie, jak i w kulisach; to prawdziwy przodownik pracy. Co więcej, sztuki teatralne nie są jedyną mocną stroną tego wszechstronnego humanisty (i nie jest to oksymoron): na swoim CV może także wpisać dogłębną znajomość historii sztuki, ujarzmienie języka hiszpańskiego oraz wejście w posiadanie tajemnej (vel SEKREtnej) wiedzy biologiczno-chemicznej. Ten człowiek z pazurem oraz językiem prawie tak ciętym jak opony w jego sflaczałym rowerze potrafi być szczery aż do bólu - i to też jest okej. Znany ze swoich niedoścignionych umiejętności tanecznych oraz równie niedoścignionych zdolności tabelkowych - bo chociaż cały festiwal może liczyć na jego czujne oko, wytrwałe ucho i słowa otuchy, pozostaje zagorzałym patriotą sekcji rodzimej (oraz swojej pierwszej i największej festiwalowej miłości) - Sekretariatu.
Zapach kawy (a zwłaszcza tej jeżynowej z Nero) jest nieodłącznym przyjacielem naszej szefowej szefów info. Nie dziwi to nikogo, bo to na jej (tylko trochę zmęczonych) barkach spoczywa odpowiedzialne, ale i szlachetne brzemię ogarniania najliczniejszej sekcji festiwalowej z jej wszystkimi dziwactwami. Nigdy jednak nie okazuje ona tego zmęczenia, które objawia się co i rusz w lewym lub prawym barku, maskując je zabójczym poczuciem stylu, zdecydowanym krokiem oraz już wspomnianymi litrami kawy. Jednak naszej szefowej niestraszne są żadne przeciwności - potrafi przeżyć sztormy zarówno dosłowne (innymi słowy - atlantyckie) jak i figuratywne - takie mogą się czasem trafić, gdy bóle tworzenia gazety festiwalowej dają o sobie znać. Czasami może chciałaby rzucić to wszystko, pojechać na koncert (serce szefowej jest bowiem dzikie i umuzykalnione), a sekcyjnych otruć dichromianem potasu, który przygotowuje w swojej własnej kuchni - jednak poczucie obowiązku oraz (mimo wszystko) miłość do festiwalu nie pozwalają jej na to. I dzięki bogu, bo to jej organizacyjny zmysł powstrzymuje całą sekcję przed rozpadnięciem się w drobny pył. W wolnych chwilach szlifuje swój swahili oraz pogłębia zainteresowanie historią sztuki - jednak w okolicach grudnia ma ich zdecydowanie niewiele.
Jeżeli zapytacie kogoś o Sonię (znaną również jako Sonson), pierwszą rzeczą, którą usłyszycie będzie prawdopodobnie: “chemiczny świr”. Jej notatki są ponoć najpiękniejsze w całej szkole (jak przystało na szefową sekcji graficznej), a jej zeszyty (zwłaszcza te biologiczne) można by sprzedawać jako podręczniki. Szefowa w ogóle znana jest z tego, że wypełnia swoje obowiązki na 200%, a z siebie samej daje wszystko, by grafiki były piękne, a buzie sekcyjnych uśmiechnięte. Ponadto, zafascynowanie chemią w żaden sposób nie wpływa na jej jakże bogaty wachlarz zainteresowań odmiennych. Jeśli chodzi o sporty, szefowa pała wielką miłością do koszykówki, a także uwalnia (festiwalowy?) stres jogą - jej tajnikami zdarzało się tej zaawanowanej jogince dzielić nawet z kolegami na lekcjach wf. Oprócz talentów sportowych, Sonia nałogowo rysuje oraz gra (podobno świetnie) na basie - posiada nawet własny zespół!. Spośród tłumu Czackiewiczów wyróżnia się zresztą nie tylko swoimi pasjami, ale również i wyglądem - jej zjawiskowe stylizacje zawstydziłyby niejednego projektanta mody, a jej wspaniały make-up (prawie tak kolorowy jak jej osobowość) przyprawia o zazdrość każdego wielbiciela makijażu.
Jak rozpoznać redaktor naczelną na szkolnym korytarzu? Cóż, do jej cech charakterystycznych należą burza ciemnych loków i okrągłe okulary, ale przede wszystkim szeroki uśmiech, którym zaraża wszystkich w promieniu kilometra (albo przynajmniej długości sali lekcyjnej). Chociaż chodzi na mat-fiz, nie brak jej zapędów humanistycznych, które może rozwijać w trakcie Festiwalu Teatralnego, pisząc przeróżne artykuły do Gazety Festiwalowej i zarządzając szkolną grupą dziennikarzy, czyli redakcją. Jej szczególną pasją jest także… fryzjerstwo. Prywatnie Zosia jest częstą bywalczynią Placu Zbawiciela i wielką fanką Berlina oraz „Dzieci z dworca ZOO”. Ogromną miłością darzy również bajgle ze szkolnego bufetu - dzień bez bajgla to dla Zosi dzień stracony.
Koszula w kratę? Jest. Okulary? Jasne. Galeria zapchana memami? A jakżeby inaczej. Proszę państwa, oto i on. Potężny władca ekranów we wnęce, największy mózg matematyczny tej szkoły, mówiący w wielu językach (programowania), CEO Czacki News, pełen dumy wieszcz narodowy i poeta (z przymusu). A tak bardziej prywatnie – Maciek Bogusławski, szef festiwalowego IT. Człowiek tak pozytywny jak proton, ze zdolnościami godnymi montażysty najlepszych hollywoodzkich produkcji – aż dziwne, że sekcja transmisja jeszcze nie próbowała go porwać. To właśnie on zarządza stroną Festiwalu oraz systemami do głosowania na najlepsze sztuki. W jego obecności zawsze możecie czuć się bezpiecznie – wasza internetowa aktywność z pewnością pozostanie anonimowa.
Akustyka, kinematografia i fotografia – to świat szefa sekcji foto. Aż dziwne, że nie porwali go transmisie, bo najbardziej kręci go kręcenie (teledysków) i transmisja. Swoje zdolności do montażu, i nie tylko, wykorzystuje zawodowo. Znany jest z tego, że makaron i oliwa przy nim się nie uchowają. Uważajcie też na taborety. Szef-żeglarz, a przy tym niestrudzony gawędziarz. Na pierwszy rzut oka może wydawać się chaotyczny, ale zawsze pamięta gdzie kto co położył i jakie awanse obiecał. Z nim nie pobłądzicie, ma google maps w małym palcu. Człowiek orkiestra, pomocny i chętnie podzieli się swoją wiedzą, ale nie polecamy zbliżania się do Piotrka z Nikonem - występuje silna reakcja alergiczna. Dumny właściciel mopa skrzyżowanego z krową.
w tym miesiącu
Trudno będzie znaleźć drugą osobowość równie barwną jak Maria Pasek. Choć w tym roku postanowiła magicznie zniknąć z akt szkolnych i przejść na ciemną stronę mocy (innymi słowy-nauczanie domowe), jej wizyty w szkole (nie)spodziewanie nasilają się w okolicach grudnia... Marzeniem szefowej jest spełnianie sie jako reżyserka (do czego, przyznajemy, ma smykałkę i odsyłamy do tegorocznego zwiastuna) i już dzisiaj robi wszystko, by to marzenie urzeczywistnić. Na życie domowe nie narzeka, choć też nie może jej być lekko - dni mijają jej w wesołym towarzystwie 12 kur, kota i czwórki rodzeństwa. Dlatego, gdy tylko może, wyrywa się w świat - pożeglować. Zwyczaj ten, przejęty od rodziców, sprawia, że szefowa to urodzona liderka, zaprawiona w podejmowaniu decyzji i zapobieganiu kataklizmom. Choć trochę incognito (wcześniej wspomniane akta zaprzeczają jej istnieniu), angażuje się też mocno w bujne życie szkolne, użyczajac nam swoich licznych umiejętności. Maria występuje nie tylko jako szefowa sekcji Transmisja, ale również współtwórczyni tegorocznego jingla! Nic w tym dziwnego - ta wszechstronna artystka skończyła bowiem szkołę muzyczną i świetnie gra na saksofonie. A jeśli złapie was grudniowe przeziębienie uśmiechnijcie się w jej stronę - może upichci wam swój słynny napar imbirowy!
Powoli unosi się kurtyna, łagodny dym spowija scenę, światła oblewają aktorów ciepłym blaskiem… Ale co to?! Na scenie tym razem nie stoi Julia Komorowska! Ta gwiazda nie tylko czackiej, ale i profesjonalnej sceny w tym roku wciela się w rolę szefowej transmisji. Tak jak nie ma imprezy, na której jej nie było, tak też nie ma wyzwania, z którym nie poradzi sobie Julka. Z zimną krwią dzierży kamerę, z pełnym opanowaniem dyryguje produkcją kolejnego zwiastuna. Na czas Festiwalu porzuca ona wszystkie naukowe troski i oddaje się pasji do sztuki. Można by rzec, że panikę wzbudzi w niej tylko sprawdzian z biologii.
Kolorowa smuga tylko mignie na korytarzu. Gdy jednak uda się zatrzymać czas, to uwagę przykuje strój i burza włosów. Kto to tak codziennie mknie? To Gabi, szefowa aku. Kontynuuje tradycję żeglujących szefów, dokładając do tego zamiłowanie do astronomii. Jak na żeglarkę przystało, nieobca jest jej ciężka praca i podejmowanie wyzwań. A gwiazdy? Sama bywa jedną z nich. Albowiem gra na perkusji i dzieli się swoim talentem publicznie. Jak to możliwe, że znajduje jeszcze czas na ogarnianie tak zapracowanej sekcji? To pytanie pozostanie bez odpowiedzi. Tylko czasami usłyszy się „Oh man”. Odpoczynek od biegu Gabi znajduje wśród swoich roślin, które z oddaniem pielęgnuje, oraz trzech kotów. Szanujemy.
Na co dzień można spotkać go biegającego za frisbee, wszak nie bez powodu gra w reprezentacji Polski. Ale sport to nie wszystko! Jest to osobowość o wielu talentach i zainteresowaniach prawie tak szerokich jak jego promienny uśmiech - szef kryje bowiem w sobie również romantyczną, liryczną stronę - jako wielbiciel poezji. Komponuje także własne piosenki i świetnie gra na gitarze, a w zeszłym roku dał nawet radę gościnnie wystąpić w sztuce pierwszaczków... o czym dowiedział się na osiem godzin przed występem. To prawdziwie zadaniowy człowiek, któremu nie straszne są wyzwania! Jeśli akurat nie nosi serca w plecaku, to ma je na dłoni - a wędruje dużo i to własnymi drogami. Szef jest również pasjonatem wszystkiego, co francuskie, zagorzałym frankofilem; miłośnikiem zarówno języka, jak i samej Francji. Wiecie już o kim mowa? Tak, to Krzysztof Rud, szef sekcji akustycznej!
Najjaśniejsze światełko wśród światełek, mistrzyni sarkazmu i fanka Skandynawii w jednej osobie. Pomimo swojego wewnętrznego blasku, potrafi być trudna do rozpoznania – legendy głoszą, że zmienia włosy jak kameleon, więc nie przywiązujcie się do jej wyglądu ze zdjęcia powyżej. Największą miłością Jagny jest buwowanie. Jest bardzo wierna i lojalna w swoich uczuciach: skoro oddała serce BUWowi, to z wyraźną pogardą mówi o czytelni na Koszykowej. W wolnych chwilach od szkoły, sekcji, wyjść ze znajomymi i oczywiście buwowania, gra na perkusji. Ma na tyle dobre poczucie rytmu, że tańczy poloneza w pierwszej parze, w dodatku z byłym baletmistrzem. W tym zabieganiu nieustannie się spóźnia, ale swoim blaskiem i świetnym poczuciem humoru szybko przegania irytację znajomych na spóźnienia.
Jaca, czyli łysy chłopak z Pragi, który ostatnio bardziej przypomina Slim Shady’ego. Jest szeroko i powszechnie znany czackiej społeczności jako członek komitetu Wacek 2022. To gość o daleko kreślących się horyzontach i równie szeroko rozwiniętych zainteresowaniach, które wszechstronnie i regularnie spełnia. W ramach realizacji tych pasji zajmował się już boksem, siatkówką i koszykówką, ostatnio jednak coraz chętniej spędza czas na siłce. Daje upust talentowi muzycznemu grając również na pianinie. Po niemiecku mówi jak rodowity Niemiec, a na dodatek uczy się również chińskiego (a to dopiero prawdziwy poliglota). Jaca (jak przystało na szefa światełek) na co dzień świeci przykładem, a na Festiwalu Teatralnym oświetli także naszą czacką scenę.
Jest znana z niezwykłego przypadku bycia ugryzioną przez nauczycielkę. Nieustannie poszukiwana przez wegetariański ruch oporu za wielokrotne przestępstwa związane ze spożywaniem w znacznych ilościach mięsa wszelakiego, w tym przede wszystkim salami, które darzy uwielbieniem prawdziwego smakosza. To prawdopodobnie przyszła Milionerka, której osobiście czek wręczy Hubert Urbański. Wielka miłośniczka pizzy ze szczurkiem. Mowa oczywiście o Oldze Solarek, szefowej sekcji porzo. To niezwykła osobowość sceniczna, która fotografuje z pasją i doskonałym wyczuciem. Marzy aby zostać stand-uperką lub prezenterką telewizyjną. Swoją mroczną stronę ujawnia kradnąc samochody w GTA. Zawsze zaangażowana na 100%, nigdy się nie poddaje. Jest tajną używką porządkowych, dzięki której są wyluzowani i podejrzanie radośni.
Po wejściu do sali lekcyjnej 4P bardzo prawdopodobne, że pierwszym, co dostrzeżecie będzie drzemiąca na ławce brunetka, która odsypia wieczorne oglądanie K-dram. Monia jest bardzo zabieganą osobą z wiecznym problemem braku czasu. Nie dość, że musi zapanować nad grafikiem wydawania tostów innym sekcyjnym, to samodzielnie uczy się francuskiego, aby studiować we Francji, lepi z gliny i tworzy śliczną biżuterię z koralików. Ponadto lubi szydełkować i robić kreatywne kartki świąteczne i urodzinowe. Jakby miała rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać, jej celem byłaby Kanada. Jest kamieniarą i kocha wyprawy do second handów, więc jej budżet jest stale nadszarpywany. Jednak (jak wynika z gry „Who is most likely to…”) kiedyś obrabuje bank i nie będzie miała już problemów z niedoborem pieniędzy. Wyobraźcie sobie fioletowe bubble tea w kubeczku z nadrukiem z Candy Crash – oto cała Monia!
Hania to prawdziwa multiinstrumentalistka. Przepięknie śpiewa, a do tego bryluje swoimi umiejętnościami w grze na basie, uczy się gry na gitarze oraz (bo doprawdy, zawsze jej mało!) pianinie. A to nawet nie koniec jej muzycznych talentów - po godzinach tworzy też własną muzę i beaty. Jest być może największą fanką rapera Kozy na świecie (czego dowodem jest fakt, że co trzecie słowo, które wybrzmiewa z jej ust odnosi się właśnie do jego tekstów), a wśród swoich muzyczych inspiracji wymienia także Ralpha Kamińskiego oraz Kubę Więcka. Najlepszą poradą, jaką może dać skromny autor tego opisu (będący fanem tej przyszłej gwiazdy, która już dzisiaj lśni na czackiej scenie - zarówno muzycznej, jak i aktorskiej) - zacznijcie koniecznie zbierać jej autografy! Ponadto, dzięki codziennemu dojeżdżaniu do Czackiego aż z Nowego Dworu Mazowieckiego, uzyskała miano głównej klientki Kolei Mazowieckich. Ta szefowa porzo, w myśl sloganu sekcji którą współprowadzi, jest naprawdę "wporzo", więc ustawiajcie się już w kolejce i szykujcie kubki smakowe na jej obłędne tosty!
Jak na prawdziwą fankę piosenki „Crazy Frog" przystało, Miłka jest wariatem. Lubi sobie do tej piosenki często potańcować, gdyż utożsamia się z jej bohaterką - żabą. Kocha Dawida Podsiadło, konie oraz francuską kulturę i język. Może nie jest orłem z biologii (spokojnie Miła, nie płacz, zjedzenie włosa nie prowadzi do śmierci wskutek jego owinięcia się wokół narządów), ale za to posiada naprawdę imponujący zasób słów i na co dzień posługuje się wieloma (jakże trudnymi) przymiotnikami takimi jak "skocmołuszony" i „umorusany”. Jej codzienna dieta składa się głównie z kanapek z Nero, ale to może właśnie dzięki nim jest tak wyśmienitą cesarzową.
Cesarzowa sekretariatu na drugie imię ma spontaniczność. Jeśli macie ochotę na wypad do Tajlandii, aby pojeździć na słoniach, albo do Szwecji, szusować na łyżwach po jeziorze, lub nawet na nieco mniej ekstremalną wycieczkę do aquaparku, zawsze będzie chętna. Podajcie tylko czas i miejsce, stawi się gotowa wyruszyć na kolejną przygodę. Zosia, aby zapanować nad całym zamieszaniem festiwalowym, od jakiegoś czasu interesuje się medytacją i astrologią. Dodatkowo, jak na prawdziwą humanistkę przystało, pisuje wiersze. Kocha kino całym sercem, w szczególności niekonwencjonalne produkcje oraz… bajki! Uwaga: zbyt długie przebywanie w jej towarzystwie grozi wyraźnym wzrostem pozytywnej energii, szerokim uśmiechem na ustach i nuceniem przebojów z filmów animowanych.
Ola Sienicka, wspaniała szefowa sekcji plastycznej, z artystycznymi rzeczami ma do czynienia nie tylko podczas Festiwalu Teatralnego. To przyszła milionerka, która fortunę zamierza zarobić na swojej wielkiej pasji - malowaniu skórzanych toreb. Dumna posiadaczka kotki Alisy, znana jest również ze swoich nietypowych zamiłowań kulinarnych; przecież powszechnie wiadomo, że najlepszymi potrawami są wafle ryżowe z miodem i cynamonem oraz chleb z masłem i curry. Co ciekawe, naukowo dowiedziono, że w jej żyłach zamiast krwi płynie kawa - może z tego biorą się te niecodzienne upodobania? Na szczęście jej podopieczni z sekcji przepadają za tworami kulinarnej wyobraźni szefowej (prawie tak samo jak za nią sama), a ona chętnie się nimi dzieli - podczas zeszłorocznego festiwalu co rano kupowała humus i uczestniczyła w przygotowywaniu wspólnego śniadania w słynnej sekcyjnej kanciapie.
Tu nie można mówić o przypadku. To odpowiedni człowiek na odpowiednim stanowisku. To władca chaosu, bóg świecidełek oraz brokatu, przyszły król ASP i szef sekcji plastycznej. Przed państwem stoi cały w farbie i brokacie Cyprian Rubeńczyk. Jest to na wskroś humanista-artysta, łatwo go rozpoznać, gdy w czwartek bez pośpiechu idzie na historię kultury. Spóźniony. Ale równie łatwo mu to przebaczyć. Cyprian jest najmilszą osobą, którą życie może postawić na waszej drodze. Jeśli jednak nie dacie rady poznać go w trakcie Festiwalu, można próbować złapać go na wystawach jego własnych dzieł. Albowiem, oprócz pracy przy naszym FT, szykuje serię własnych wernisaży.
Iwo Szymański znany jest ze swojej kolekcji klocków lego. Poza tym jest harcerzem, co nauczyło go świetnie rozpalać ogniska o rozmaitych kształtach. Iwo to zawołany kucharz: jego popisowe dania to makaron z pesto (lub raczej pesto z makaronem) i grzanki z olejem (choć może raczej olej z grzankami). Wielki fan zarówno historii, jak i profesora Małki, sam w przyszłości zamierza zostać nauczycielem. Jak przystało na porządnego humanistę, matematyki unika jak tylko się da. Poza tym, uwielbia Cyberpunka i Wiedźmina (ale tylko trójkę - Dziki Gon. Na inne, jak sam mówi, "spuśćmy zasłonę milczenia") . Jak udaje mu się połączyć tak wiele zainteresowań z szefowaniem sekcją techniczną? Być może przez brak snu, być może dzięki niesamowitemu zarządzaniu czasem. My możemy tylko spekulować - szef do dziś nie uchyla rąbka tajemnicy.
„Wydupiaj z placa!” usłyszysz, gdy wtargniesz, nawet niechcący, na teren budowy technicznych. To głośne i dobitne stwierdzenie padnie z ust szefowej sekcji technicznej. A dlatego po śląsku, że jej serce należy do Śląska. Jeśli jednak masz prawo tam być a jesteś zagubiony, Marianna z radością zdradzi ci tajniki budowania sceny festiwalowej. Głośno obwieszcza światu co porabia, co inni mają zrobić i co należy zaplanować. A wszystko w rytm muzyki Davida Bowie’go i ABBY. Jak sama tłumaczy swoje decybele dzięki niezawodnej samodiagnozie - jest głucha. Nie wyklucza to jednak jej fascynacji radiem i, jak się okazuje, nie przeszkadza w stażu w Radiu 357. Uwaga: większość świata jest nielegalna, po dokładne informacje odsyłamy do Marianny. Jest stworzona na Żonę i Matkę. Panowie, może któryś z was będzie mieć szansę. To pozytywna profesjonalistka, która kocha jamniki, z wyjątkiem własnego Fafika vel Fafluna.